Opiszę mój przypadek nabycia T-roca bo dalej jak sobie to przypomnę to nie wierzę

Tak w połowie kwietnia naszło nas na zmianę samochodu bo stwierdziliśmy, że Sportsvan ma już swoje lata - rocznik 2016, dobija do 90 tys. więc pora na zmianę.
Szybka weryfikacja co tam można kupić w rozsądnych widełkach cenowych, eliminacja i wyszło nam, że t-roc R-line.
Więc wizyta u lokalnego dealera wybór i wycena oczekiwanej konfiguracji i zapadła decyzja, że już po majówce na spokojnie zamówimy samochód do produkcji.
No i pojechaliśmy sobie na majówkę ale wracając to akurat przejeżdżaliśmy obok jednego z deleraów VW w centralnej Polsce to w ramach przerwy się zatrzymaliśmy.
Sprzedawca się nawet zainteresował więc jakaś tam rozmowa, że chcemy kupić i okazuje się, że mają na placu t-roca bo klient zamówił, samochód wyprodukowali, ale klientowi się odwidziało bo woli jednak tiguana no i t-roc stoi od 3 czy 4 dni i jest do wzięcia.
Pytamy o konfigurację: 1,5 tsi manual, R-line, biały z czarnym dachem, led plus, pakiet zimowy, kamera cofania, elektryczna klapa, park assist, line assist, aktywny tempomat, bezkluczykowy dostęp, easy open z alarmem, system beats audio, felgi 18.
Nasza konfiguracja do zamówinia nie zawierała dwóch ostatnich pozycji ale miała mieć virtual kokpit pro w tym stojącym na placu był cokpit 8 calowy.
No więc należało się zastanowić czy ten virtual cokpit pro jest taki niezbędny i czy wart kilku miesięcy czekania i po zastanowieniu wyszło, że jednak nie. System beats audio i felgi 18 też jakoś przeżyliśmy bo finalnie wyszło parę złotych więcej od tej naszej konfiguracji

Kupujemy, poszedł przelew z telefonu, następnego dnia dosłali kurierem papiery niezbędne do rejestracji, kolejnego dnia rano zarejestrowałem i pojechałem po odbiór. Jedyną niedogodnością było to, że 140 km od domu

R-line 2023, 1.5 manual, komfort, led plus, beats, kamera, 18 cali, easy open, keyless itd.